Zanim szerzej będę pisać o miłości do siebie samego, akceptacji siebie, polubieniu siebie i o tym jak WAŻNE są to tematy w drodze ku pełnemu wyzdrowieniu z zaburzeń odżywiania, chciałabym dzisiaj zaproponować ćwiczenie, które polega na dokończeniu zdania:
GDYBY MIŁOŚĆ POTRAFIŁA MÓWIĆ, I ZABRAŁA GŁOS NA TEMAT JEDZENIA TO:
zainspirowałam się fragmentem z książki Geneen Roth, która mówi tak:
“Gdyby miłość potrafiła mówić, powiedziałaby: jedz, kiedy jesteś głodna, kochanie, bo w przeciwnym razie nie zaznasz rozkosznego smaku jadła. A po co robić coś co nie sprawia przyjemności”?
“Gdyby miłość potrafiła mówić, powiedziałaby: jedz to, czego chce Twoje ciało, kochanie, w przeciwnym razie nie będziesz się dobrze czuła, a po co czuć się zmęczoną lub przygnębioną, z powodu tego, co wkładasz do ust”
“Gdyby miłość potrafiła mówić, mój mały ptysiu, powiedziałaby: przestań jeść, kiedy masz dosyć, w przeciwnym razie nie będziesz zadowolona, a po co marnować choćby minutę na złe samopoczucie”?
a jak Ty dokończysz to zdanie:
GDYBY MIŁOŚĆ POTRAFIŁA MÓWIĆ, I ZABRAŁA GŁOS NA TEMAT JEDZENIA TO…
Czy Ty też masz taką relacje z jedzeniem, że wybierasz to Ci służy?
I czy też mówisz do siebie tak czule?